Przez
ostatnie cztery lata moje życie zdążyło wrócić się do góry nogami. Gdyby ktoś
lata wstecz powiedział mi, że mój świat będzie wyglądał tak jak teraz, nigdy
bym nie uwierzyła. Przez jedenaście lat swojego życia żyłam w kłamstwie. W
pozornie idealnej rodzinie, bogatej i szanowanej, ale tak naprawdę nikt nie
miał pojęcia co działo się za murami Malfoy Manor. Oczywiście byłam otoczona
miłością przez moje wujostwo, ale wychowanie mnie oraz mojego kuzyna było
przepełnione żalem po upadku Czarnego Pana. Jako dziecko nie rozumiałam nic z
tego co działo się dookoła mnie, jednak dziś już wiem, że strach odbierał mojej
rodzinie racjonalne myślenie. Dopiero stosunkowo niedawno to do mnie dotarło i
dziś próbuję pogodzić się z tym, że moje idealne życie było takie tylko z pozoru.
Każdego dnia wysłuchiwałam setek kłamstw, a zrozumiałam to dopiero w Hogwarcie.
Obiecanej pozycji nigdy nie miałam, choć wcale jej nie chciałam. Krzywy wzrok
na każdym kroku, tak, nazwisko zobowiązuje. Lestrange – brzmi dostojnie, prawda
? Nic bardziej mylnego, nosząc to nazwisko miałam krew na rękach. Dopiero po
paru latach dowiedziałam się czystej prawdy, a najgorsze jest to, że od osób,
które były mi obce. Nikt wcześniej nie powiedział mi, że mam siostry. Radość
nie do opisania, ale jednocześnie ogromny cios w serce. Kiedy miałam pół roku
zostałam porwana przez własną ciotkę, która później miała zostać oficjalnie
moją matką, Bellatrix Lestrange. Wszystkie dane o prawdziwych rodzicach zostały
przede mną staranne ukryte, nikt nie spodziewał się, że prawda ujrzy kiedyś
światło dzienne. Jednak intryga szybko wypłynęła na powierzchnię. Już
pierwszego dnia w Hogwarcie zrozumiałam, że coś jest nie tak. Trafiłam do
Gryffindoru, ku zaskoczeniu wszystkich. Tak, ja Rose Lestrage zostałam
gryfonką. Wszystko zaczęło do mnie docierać niewiele później, gdy poznałam Lily,
która była wierną kopią mnie. Od początku zrozumiałyśmy, że coś jest na rzeczy.
Początkowo myślałyśmy, że jesteśmy tylko kuzynkami, jednak po feriach Lily
wróciła z masą informacji. Długo nie powiedziałam nikomu o tym, że wiem. Żyłam
z tym brzemieniem do ubiegłorocznych wakacji, wtedy powiedziałam ciotce.
Przyjęła to spokojnie. Dziś jestem jej wdzięczna, bo ta wiedza uratowała mi
życie, kiedy zaczęło się robić niebezpiecznie. Pozwoliła mi wrócić do
prawdziwych rodziców by oni zapewnili mi ochronę, której ona mi zagwarantować
nie mogła. Wszystko za sprawą masowej ucieczki z Azkabanu byłych popleczników
Voldemorta. Tak, była tam też Bellatrix, która chciała bym stanęła u boku
Czarnego Pana wraz z nią. Malfoy Manor przestało być dla mnie bezpieczne.